Kummer zaś stwierdza, że młodzież literacka około 1890 roku intuicyjnie ujmowała swoje prawa w kategorie pokolenia, i przyznaje się, że metodą pokoleń posłużył się w tym celu, ażeby rozprawić się z przezwą „dekadentyzm”, narzucaną jego generacji, i przez to stworzyć elastyczniejsze ramy ewolucji literackiej.
Czytaj więcejTaka bardzo miła cisza. Drogi, jakimi kieruje Pan Bóg, są niezbadane. — Ubezpieczeni staremi od dawna nienaruszonemi prawami siedzą ospale na tronach swoich, odwykli od wszelkich trudów i stawienia odporu, znienacka więc napaść i łacno pokonać ich można. — Opowiadaj. ANIELA Ach, prędzej. Jak jastrząb wszystkie ptaki celujący lotem, Prędko leci za krzywym gołębicy zwrotem, Wzmaga swój wartki impet, przeraźliwie krzyczy, Chciwy, aby czym prędzej dostał swej zdobyczy: Tak Pelid za Hektorem pędem biegł ognistym, Który przed nim uciekał pod murem ojczystym.
Gofrownice i naleśnikarki - Ale myślałem sobie: dlaczegobym jej nie miał trochę rozmarzyć W żadnym razie nie pójdę dalej, niż chcę, a gdzie ona zajdzie, to mnie jeszcze mało obchodzi.
Tytuły te zawierają coś na podobieństwo ekstraktu historycznych doznań generacji Herberta — od września 1939 po niezmiennie panujący Wawel. — I ktoś mu żartem włożył w usta ogarek cygara. Nagle król rzekł: — Miło mi poznać tak znamienitego kawalera. Po śniadaniu stewardowie przynoszą kilkadziesiąt egzemplarzy Biblji i kładą je na stołach, Amerykanie zaś siadają i czytają ją, myśląc o czem innem i ziewając. Miasto szat chiton został z siermięgą na grzbiecie, Brudne, dziurawe, w dymie wędzone rupiecie. W taki sposób objął wszystkie miasta i wszyscy Żydzi zaczęli pielgrzymować do Szilo. Wrócę do domu rodzinnego, do matki. Niezłomny Żebrowski, syn nauczyciela historii, ogryzając udo pieczonego indyka, ofiarowane mu przez kolegę Szymczaka, mówi z błyszczącymi od tłuszczu policzkami: — Co do chronologii, to już ty się, głupi, nie bój Jak cię fater wyrwie, patrz tylko na mnie: każdą datę na palcach ci pokażę. Więc wejrzawszy na żyda poznał go, potem go się zapytał: a ty tu żydzie co robisz Żyd mu odpowiedział: tak chodzę po świecie, tentując kawałka chleba. Toć Bogiem a prawdą po to ja tu przyjechałem, żeby kogoś znaczniejszego pochwycić i zamianę uczynić. Klerykalny „Glos Narodu”, który obecnie ściga mnie jako „masona”, a wielkich pisarzy francuskich w czambuł zwie „brudną literaturą”, witał pochwalnie wydanie Powiastek Woltera K.
Dlaczego dopuściłeś do zniszczenia Świątyni, która stała tam, gdzie składałem mego syna w ofierze — Twoje dzieci zgrzeszyły — odpowiedział Bóg.
Musiała mi dziewka wyrosnąć — i pewno jeszcze gładsza, niż była. To zaczyna być niepokojące. Sadowski począł prezentować wysłanników, oni zaś kłaniali się nisko, jak obyczaj i etykieta nakazywała, następnie Zagłoba oddał pismo Czarnieckiego. Dla Zawiłowskiego owe posiedzenia stały się teraz jakby pierwszą potrzebą życia — jeśli wypadkiem zaszła jaka przeszkoda, uważał taki dzień za stracony. Najstraszliwsza pogoń trwała jednak na drodze warszawskiej, którą uciekały główne siły szwedzkie. Starałem się go uspokoić, on zaś rzekł: — Ja też to samo myślałem. Co więcej, nikt nie umiera przed swą godziną: ten czas, który zostawiacie, tak samo nie był wasz, jak ten, który upłynął przed waszym urodzeniem i równie mało was obchodzi”. Gdy rozpatruję cały tzw. Świecka mowa ma swoje własne, pośledniejsze formy i nie godzi się jej posługiwać godnością, majestatem, dostojeństwem mowy boskiej. W kantorze pana Heliasza nie było, tylko sam pan Jarosz i jakiś drugi pan, który mi się bardzo znaczny wydał, bo ubrany był bogato, szpadę miał pozłocistą przy boku i cudne pierścienie na palcach, a pan Jarosz rozmawiał z nim po włosku, snadź w bardzo ważnej rzeczy, bo ledwiem się na progu pojawił i jeszczem się nie był opowiedział, a już mi pan Jarosz ręka machnął i precz mi iść kazał. — Co się stało — rzekł wreszcie.
Rozszerzyło się wnet po tym wypadku w całym wojsku mniemanie, że nikt z tych, którzy w oblężeniu brali udział, swoją śmiercią nie umrze. O mój przyjacielu czyż lepiej mi z tym, iż mam to poczucie czyli też gorzej Ach, lepiej, z pewnością, wiele lepiej; żal po nim przynosi mi pociechę i cześć: czyż to nie jest godne i lube zatrudnienie mego życia, nieustannie zań odprawiać mszę żałobną czy jest lubość, która by warta była wyrzeczenia się tej oto Co do mnie, otwieram się przed mymi bliskimi, ile mogę, i objawiam im bardzo chętnie mą wolę i sąd o nich, tak jak czynię wobec wszystkich. Następnie siadł przy niej i wyciągnąwszy się wygodnie, spytał tak spokojnie, jak gdyby zwykłą rozpoczynał rozmowę: — Jakże waćpanna myślisz Ja mniemam, że i Boguś równie sobie łatwo poradzi Wtem zerwał się na równe nogi, bo drzwi otworzyły się szybko i ukazała się w nich panna Aleksandra. Schwytała ona połę palta Korotkowa, zgniły szewiot z cichym piskiem rozleciał się i Korotkow miękko usiadł na zimnej podłodze. Nie miał kapelusza i nie powitał hrabiny, tylko spojrzawszy badawczo na Eugeniusza, wyciągnął rękę do Maksyma: „Dzień dobry” — rzekł do niego z braterską poufałością, która zdziwiła wielce Eugeniusza. Estetyka Brzozowskiego jest personalistyczna i całościowa. Toteż gdy prowadzony przez siostrę spotkałem znowu Lonię, odezwałem się do niej z zamiarem rozpoczęcia owych idealnych rozmów: — Czy pani lubi łapać ryby W tej chwili dziewczęta wzięły się pod ręce, zaczęły szeptać, biegać po alei i śmiać się jak szalone. Misjonarz chcący wyhodować sałatę lub inną jarzynę europejską musi zawieszać swój ogród w powietrzu. „Z góry mi przeznacza, czym mam być — pomyślał Kmicic — ale póki można, będę politykował. ” Tu ozwał się głośno: — AkbahuUłanie, król mnie tu na wodza, nie na przewodnika przysyła… I to ci powiem, że lepiej uczynisz, woli jego królewskiej mości nie negując. Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo, włosy na głowie stają. nowoczesne krzesła ogrodowe
Zmieszany patrzał na stojącą przed nim kobietę i wreszcie chwycił leżący na ziemi kapelusz, aby uciec stąd natychmiast.
Jak mi mówił potem pewien mój znajomy, znający monografię o kokainie Meyera, są tam cytowane realne wypadki tego rodzaju, o których nigdy nic nie słyszałem. — Niczego więcej nie chcemy. Malec podnosi się zaczerwieniony, kurzem okryty — do przewodnika swego się zwraca. Po wtóre, chwalę sobie mój niedostatek, ponieważ mniej pamiętam doznanych uraz. Usłyszawszy to, pan Andrzej zakręcił się po izbie i usiadł w najciemniejszym jej kącie, gdzie okap komina rzucał gruby cień na róg stołu, a tymczasem sprzed sieni doszedł tętent i parskanie koni i po chwili kilku ludzi weszło do izby. — Bóg łaskaw, wasza książęca mość.